niedziela, 21 lipca 2013

Żelazne gody - wspomnienie

Niestety dziadka Kazimierza już z nami nie ma... odszedł 6 grudnia 2011 roku. Dziś przypadkiem natrafiłem na artykuł o "Żelaznych Godach" - 65 rocznicy ślubu. Dziadkowie przeżyli ze sobą 66 lat. Poniżej zamieszczam tekst artykułu i zdjęcie. Podkreślam że dostałem pozwolenie od portalu ;)

czwartek, 18 lipca 2013

Stryjna i teściowa - jedna osoba?

Z praprababcią Anielą łatwo nie było. Wszyscy żyjący najbliżsi członkowie rodziny nie pamiętali jak mieli na imię rodzice prababci Marianny Laska z d. Talarek (1900-1986). Przewijało się nazwisko "Nadstawny".

Z ciocią Wandą jeździliśmy pytaliśmy i nic. Udałem się do USC w Górznie by zasięgnąć informacji z aktu zgonu prababci Marianny. W urzędzie powiedziano mi że rodzicami byli Michał i Aniela Banaszak. Uradowany wróciłem do domu i "ściana". W dostępnych mi materiałach nie występowało takie małżeństwo, a i w rodzinie nikt nie potwierdził.

Postanowiliśmy pójść tropem "Nadstawnych", udaliśmy się do Reducina do Janiny Zuchniak której mama pochodziła z Nadstawnych - dokładnie Rozalia Walenda z d. Nadstawna (1907-1993). Janina pamiętała również imiona rodziców Rozalii, którymi byli Jan i Aniela Ocep. Imię praprababci "Aniela" by się zgadzało z danymi z USC, ale nadal nie było punktu zaczepienia. Postanowiłem również zapisać rodziców męża Rozali, czyli Piotra Walendy (1892-?), byli nimi Walenda Franciszek i Karolina z d. Talarek. Janina mówiła że więcej by nam powiedział jej brat Edward który mieszka pod Toruniem i tak się składa że jest teraz z wizytą w Reducinie, lecz wyszedł gdzieś do znajomych. Wszystko na kartkach spisałem, zdjęcia zeskanowałem i już mieliśmy wychodzić gdy do mieszkania wszedł Edward. Usiedliśmy i wszystko od nowa :) włączyłem komputer i zaczęliśmy analizować to co nam powiedziała Janina. Wszystko się zgadzało, a na koniec Edward wypowiedział zdanie które było decydujące w poszukiwaniach rodziców Marianny Laski z d. Talarek. "Mój ojciec Piotr Walenda na swoją teściową, najpierw mówił Stryjno, a dopiero po ślubie teściowo" - powiedział Edward. "Stryjno" oznaczało żonę wuja. I po tym całość zaczęła się układać w całość!

Jest to bardzo skomplikowane, ciężko wytłumaczyć, ale jakoś się postaram. Jeśli Piotr Walenda na swoją teściową mówił "Stryjno" to oznaczało że jej mężem musiał być brat któregoś z rodziców. A że matką Piotra była Karolina z Talarków dzięki  metrykom doszliśmy że Aniela z domu Ocep pierwszego męża miała Michała Talarka. I była stryjną Piotra, gdyż Michał Talarek i Karolina Walenda z domu Talarek byli rodzeństwem. Gdy zmarł Michał Talarek, Aniela wyszła za Jana Nadstawnego i urodziła im się córka Rozalia (żona Piotra Walendy). Mam nadzieję że zrozumieliście? Nie? To wam to narysuję :)
 "Mój ojciec Piotr Walenda na swoją teściową, najpierw mówił Stryjno, a dopiero po ślubie teściowo"
I tak zagadka została rozwiązana. Gdyby u Janiny nie została ona rozwiązana -  odwiedzić mieliśmy jeszcze Jurka Nadstawnego z Reducina - syna Stanisława Nadstawnego, a Stanisław był bratem Rozalii Walendy z domu Nadstawnej. I w sumie na jakiś czas ta wizytę darowałem... Aż do dnia wczorajszego.

Przez zbieg okoliczności w rozmowie ze znajomym okazało się że Jerzy Nadstawny to jego dziadek. I chociaż Wanda mówiła że u Jurka zdjęć raczej nie będzie postanowiłem zapytać znajomego żeby porozmawiał z dziadkiem. Wczoraj znajomy po pracy do mnie zaszedł i mówi że dziadek już wszystko naszykował. Pojechałem. Okazało się że z Jerzym miałem kiedyś przyjemność się poznać. Bardzo miło nam się rozmawiało, wspominało tych których już nie ma. Ale jeszcze milej sie zrobiło gdy pokazał mi zdjęcia. W których jedno jak na razie jedyne zdjęcie tak odległego przodka jakim była moja praprababcia Aniela Nadstawna, wcześniej Talarek, z domu Ocep (1869-1951). Zdjęcie zniszczone, nadgryzione zębem czasu, postanowiłem delikatnie odświeżyć o czym pisałem we wczorajszym wpisie
Praprababcia Aniela Nadstawna, wcześniej Talarek, z domu Ocep (1869-1951)

To nie była ostatnia wizyta u Jerzego, już się nie mogę doczekać kolejnej.



środa, 17 lipca 2013

Urodzinowy prezent!

Jestem trochę zmęczony dzisiejszym dniem - dużo emocji. Ale nie mogłem się powstrzymać i muszę się pochwalić że udało mi się znaleźć zdjęcie mojej praprababci Anieli Talarek, później Nadstawnej z domu Ocep. Aniela żyła w latach 1869-1951. Jej zdjęcie leżało u wujka. wszyscy mówili że nie mam po co tam jechać, że zdjęć tam nie znajdę... A jednak najcenniejsze jak do tej pory zdjęcie ze strony mojej mamy jest w moim posiadaniu.

Zanim opiszę całą historie związaną z praprababcią pozwolę sobie na małą prywatę. Zdjęcie praprababci postanowiłem trochę odświeżyć. Poniżej moja praca, jeszcze nie skończona...

Aniela Talarek, później Nadstawna z domu Ocep. (przed obróbką)
Aniela Talarek, później Nadstawna z domu Ocep. (w trakcie obróbki)
Jak na dzień urodzin to jeden z najlepszych prezentów jaki mogłem sobie wymarzyć!

wtorek, 16 lipca 2013

Franciszek Kot (~1910-1939)

Na kartce papieru dziadek zapisał -"Brat Franek zginął pod Łodzią w 39'" Jakiś czas temu postanowiłem zacząć szukać i jak zwykle bardzo pomocne okazało się forum genealodzy.pl. Po kilkunastu minutach od opublikowania postu, moim oczom ukazał się link w którym rozwiano moje wszelkie niejasności.

Zacznijmy od początku - babcia mówiła że Franek był najprzystojniejszym ze wszystkich braci dziadka Kazimierza :)

Bracia Franciszek (~1910-1939) i Stanisław Kot
Na chwilę obecną nie udało  mi się ustalić dokładnej daty urodzenia, jak i dokładnej daty śmierci Franciszka. Ale jedno jest pewne - walczył podczas kampanii wrześniowej z 72 Pułkiem Piechoty w 28 Dywizji Piechoty.
28 Dywizja Piechoty pod dowództwem gen. bryg. Władysława Bończy-Uzdowskiego wchodziła w skład Armii "Łódź". 1 września od rana walczyła w rejonie Masłowic, Łagiewnik i Raczyna z niemiecką 1 DLek., której niezdecydowane ataki skutecznie odpierała. Poniosła jednak duże straty od lotnictwa i artylerii wroga. 2 września rozpoczęła nakazany rozkazem dowódcy Armii odwrót za Wartę. 3 września, unikając silnego natarcia niemieckiego, obsadziła pozycje za Wartą pod Wieluniem. Tego dnia dostała rozkaz obrony Widawy. Na skutek zmiennych decyzji dowódcy dywizji jej 15 Pułk Piechoty prawie został rozbity i zdezorganizowany obsadził pozycje dopiero po południu. Jego miejsce zajął 36 Pułk Piechoty, który wraz z 72 Pułkiem Piechoty obsadził pozycje nad Wartą. Oddziały niemieckiej 1 DLek. przełamały te pozycje i wdarły się pod Konopnicę. W nocy z 3 na 4 września 36 pp i 72 pp wycofały się na Widawkę i dopiero 4 września cała mocno zdezorientowana dywizja obsadziła główną linię obrony. Dowództwo Armii dla wzmocnienia jej pozycji oddało pod jej rozkazy 4 Pułk Piechoty z 2 DP Leg.. 5 września na odcinku obrony dywizji niemiecki XIV Korpus zachowywał się dosyć biernie. 7 września 28 DP obsadziła pozycje obronne pod Pabianicami. Na kierunku Łask-Pabianice nacierała niemiecka 17 DP gen. Locha, w składzie której do ataku na miasto został wyznaczony słynny później pułk zmotoryzowany SS Leibstandarte Adolf Hitler. Pabianic bronił bezpośrednio 15 Pułk Piechoty. Walka była bardzo zacięta z dużymi stratami po obu stronach i trwała aż do godzin wieczornych. Niemcy w pewnym momencie dotarli do centrum miasta, jednak zostali odrzuceni przez polskie kontruderzenie. 15 pp utrzymał swoje pozycje, zadając Niemcom duże straty, zwłaszcza w broni pancernej. Niestety jednocześnie - po odejściu z północnego skrzydła dywizji 2 DP Leg. - w wolne miejsce weszły niemieckie oddziały i przedarły się na tyły dywizji. Na południowym skrzydle 72 pp zmuszony został do ataku pod Chechłem. Odebrał Niemcom wieś, ale w wyniku niemieckiego kontrataku poniósł takie straty, że właściwie przestał istnieć. W związku z tym dowódca 28 DP wydał rozkaz do przegrupowania dywizji, co oznaczało wycofanie oddziałów z rejonu Pabianic. 15 pp po podjęciu wieczorem odwrotu, natknął się na Niemców pod Ksawerowem i poniósł znaczne straty. Następnie dywizja miała skoncentrować się pod Wola Cyrusową, gdzie 8 września toczyła ciężkie walki z wrogiem. 9 września dostała rozkaz od dowódcy Armii gen. Wiktora Thommée wycofania się za Rawkę. 10 września dostała kolejny rozkaz zmiany drogi odwrotu i teraz zmierzała na Warszawę przez Grodzisk Mazowiecki i Pruszków. Jednak mimo początkowych sukcesów zabrakło jej sił, aby przebić się przez niemieckie pozycje obsadzone przez oddziały XI i XVI Korpusów Pancernych. 13 września zmieniła kierunek odwrotu na Modlin, gdzie - po dotarciu następnego dnia - jej oddziały obsadziły odcinek "Pomiechówek". Dopiero 19 września do Modlina dotarł 15 pp. 28 DP uczestniczyła w obronie twierdzy modlińskiej do jej kapitulacji 29 września.
źródło: Wikipedia.pl 

Z informacji dostępnych na wikipedii wynika że jeśli Franek poległ pod Pabianicami to musiał zginąć w pierwszych dniach września 1939. Franek był strzelcem, na mogile zbiorowej napisano:
"FRANCISZEK KOT Strzelec 72 PP 28 DP"

Na kwaterze zostali pochowani żołnierze WP polegli we wrześniu 1939 r. Kwaterę tworzą krzyże z tabliczkami oraz obelisk na którym widnieje napis: " Bohaterom poległym w obronie ojczyzny 1939 r."

Link do grobu: http://groby.radaopwim.gov.pl/grob/11367/
Pozostaje wybrać się do Pabianic by sfotografować tabliczkę i zapalić symbolicznego znicza. Nasunęło mi się również pytanie: "Czy w urzędach w Pabianicach znajdę akt zgonu?"

Aktualizacja 13.02.2016 - na zdjęciu jest prawdopodobnie Franciszek, ale nie ze swoim bratem tylko z niznana mi na chwile obecną osobą.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Spontan to co lubię!

Jeden telefon i jedziemy, chociaz wizyta była planowana od kilku miesięcy. Dziś odwiedziłem ciocię Irenę Mucha z d. Zuchniak i jej męża Józefa Muchę. Tak z ciocią Ireną jak i z wujkiem Józefem łączą mnie więzi rodzinne.

Józef jest bratem Stanisława - ojca mojego wujka Grzegorza Muchy który wyszedł za siostrę mojej mamy Annę.

Irena jest mi bliższą krewną ponieważ jej mama Helena z d. Laska wyszła za Stefana Zuchniaka, a była siostrą rodzoną mojego pradziadka Władysława Laska.

Moje drzewo po tej wizycie wzbogaciło się o zdjęcia trójki rodzeństwa mojego pradziadka Władysława, a mianowicie:
Marianna Laska (daty narodzin i śmierci nie udało mi się jeszcze ustalić)


Na wózku siedzi Helena Zuchniak z d. Laska(1912-1987), która wyszła za Stefana Zuchniaka.

Na pierwszym planie siostry rodzone, od prawej Helena Zuchniak z d. Laska (1912-1987) i Zofia Mucha z d. Laska (1901-1981)
Zeskanowałem również kilkanaście innych zdjęć które wywołały nie małe wzruszenia u niektórych członków rodziny. Wizytę uważam za bardzo owocną i dającą duży wkład w moją prace nad naszą rodziną.

Rozbudowałem również drzewo o gałąź Muchów - męża mojej mamy siostry Anny. A to wszystko przez Lidkę! :)

Fajnie jest czuć jak rodzina - niby ciągle taka sama, ale na nowo odkryta staje się jeszcze większa!



Lipiec 1944, okolice Garwolina


Pewnego dnia wybrałem się do dziadków - okazało się że dziadek jest sam w domu. Pomyślałem że może będzie miał ochotę mi coś opowiedzieć o czasach młodzieńczych. Dziadek nie zawsze miał ochotę by o tym rozmawiać. Ale wtedy był mój szczęśliwy dzień. 

Zapraszam do zapoznania się ze wspomnieniami Kazimierza Kot. ps. „Dzięcioł”, który podczas II wojny światowej był członkiem Armii Krajowej. Dziadek we wspomnieniach opowiada o pewnym dniu lipca 1944 roku. Wydarzenia dzieją się w okolicach Rębkowa, Huty Garwolińskiej, Łucznicy i Pilawy. Niestety Kazimierz odszedł 6 grudnia 2011 roku, ale pamięć po nim pozostała w nas, we wspomnieniach i nagraniach jakie się zachowały…

Początek nagrania, reszta w formie tekstu poniżej

niedziela, 14 lipca 2013

Tragiczny pożar w rodzinie Szarków

Moja prababcia Marianna Mazek z d. Szarek łatwego życia nie miała... Urodziła się w 1907 roku z Jana i Katarzyny z Sobiechów jako czwarte dziecko z dwanaściorga. Niestety z wszystkich dwanaściorga wychowało się tylko czworo tj. Marianna, Edward Jan, Józef i Władysław. Pozostali umierali przeżywając miesiąc, trzy, rok, dwa lata...

Czwórka rodzeństwa żyła sobie na Kolonii Unin k./Garwolina z rodzicami. W 1926 roku zmarł Jan Szarek, o czym pisałem w poprzednim poście. Zostali sami z matką. W 1938 roku tą rodzinę spotkała straszna tragedia. A mianowicie trzech braci Edward Jan, Józef i Władysław spało w stodole na sianie. Jak mówiono, najstarszy Edward palił papierosy i musiał nie dogasić niedopałka z czego cała stodoła stanęła w płomieniach. Niestety nie udało się uratować żadnego z trzech braci. Edward miał 24 lata, Józef 16 lat, a Władysław 13 lat. Wszyscy zginęli w strasznych męczarniach.

Babcia Helena Kot z d. Mazek, córka Marianny pamięta ten pożar. Miała wtedy 10 lat, ale na wspomnienie głos się załamuje i z oczu płyną łzy.

W tym samym roku tj. 1938 zmarła także Katarzyna Szarek z d. Sobiech. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co czuła. Straciła męża, dzieci się nie "chowały", z czwórki co się "odchowała" troje spłonęło w pożarze.

Katarzyna z trzema swoimi synami została pochowana na garwolińskim cmentarzu parafialnym w grobie w którym aktualnie spoczywa wujek Stefan Kajka. Mam takie ciche marzenie żeby na tym grobie "dokleić" małą tabliczkę z imionami tam spoczywających.

W domowym archiwum zachowało się zdjęcie z tej strasznej tragedii:
Zwłoki braci Szarków na zgliszczach spalonej stodoły.

Przeszukując biblioteki cyfrowe natknąłem się na artykuły opisujące pożar na Koloni Unin:
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1938, nr 205 (27 VII)

Niestety nie pamiętam z jakiego to czasopisma...

JAN SZAREK 1883 - 1926

"Wracając z targu z Garwolina, dziadek spadł z wozu i głową uderzył w bruk. Jadący dalej koń ciągnął go jeszcze kilka metrów. Po tym wypadku musiał zostać uszkodzony mózg i dziadek został przewieziony do szpitala w Tworkach, tam podobno zmarł" - tak historię swojego dziadka opisała mi Helena Kot z d. Mazek.

Zaciekawiła mnie ta historia i postanowiłem zacząć szukać informacji o Janie Szarku. Poszukiwania jeszcze nie dobiegły do końca i pewnie nigdy nie dobiegną, ale na chwilę obecną wiem już dosyć sporo.

Jan Szarek urodził się 1883 roku w Uninie k./Garwolina. Rodzicami byli Andrzej i Antonina z d. Janiec. 29 stycznia 1905 roku Jan wziął ślub z Katarzyną Sobiech.

Katarzyna urodziła Janowi dwanaścioro dzieci:
  • Władysław 1905 - 1905;
  • Józef 1906 - ? (bliźniak);
  • Franciszek 1906 - 1906 (bliźniak);
  • Marianna 1907 - 1993 (wyszła za mąż za Jana Mazka);
  • Antoni 1910 - 1910;
  • Filipina 1911 - 1911;
  • Edward Jan 1913 - 1938 (zginął w pożarze);
  • Katarzyna 1916 - 1916;
  • Józef 1920 - 1920;
  • Janina 1921 - 1921;
  • Józef  1923 - 1938 (zginął w pożarze);
  • Władysław 1925 - 1938 (zginął w pożarze).
Postanowiłem założyć wątek na forum genealodzy.pl by zasięgnąć informacji o szpitalu i ewentualnym miejscu pochówku osób przebywających w szpitalu.

11 kwietnia 2013 r. postanowiłem wybrać się do Pruszkowa, pierwsze kroki skierowałem do Urzędu Stanu Cywilnego. Nie znając daty śmierci ciężko było zacząć poszukiwania.Urzędniczce która zapytała mnie o przybliżoną datę smierci - odpowiedziałem " Ostatnie dziecko urodziło się w 1925 roku, proszę szukać od 1926" po dziesięciu minutach oczekiwania pani wyszła oznajmiając że chyba znalazła. Gdy odczytała mi treść aktu, możecie sobie wyobrazić mój wyraz twarzy :)

TREŚĆ AKTU:
No286. Szpital Tworki. Działo się w Żbikowie dnia dziewiętnastego listopada tysiąc dziewięćset dwudziestego szóstego roku. Szpital Państwowy dla umysłowo chorych w Tworkach za No114/6 nadesłał nam pisemne zawiadomienie iz w obecności Marcina Kaczorowskiego i Antoniego Kudlak, pełnoletnich służących ze szpitala, dnia dwudziestego pierwszego października roku bieżącego, w tymże szpitalu zmarł Jan Szarek, rolnik, lat czterdzieści dwa mający, urodzony we wsi Unin, gminy Górzno, powiatu Garwolińskiego, syn Andrzeja i Antoniny, pozostawiwszy żonę Katarzynę z Sobiechów. Na mocy powyższego zawiadomienia, akt ten (...), przez Nas podpisany został."
Akt zgonu Jana Szarka (zdjęcie wykonałem 11 kwietnia 2013 roku w USC Pruszków)

Po wizycie w USC pojechałem do szpitala na terenie którego jest cmentarz i przechodząc między nagrobkami, kopcami z krzyżami rozglądałem się za nazwiskiem "Szarek". Niestety nic nie znalazłem, a mężczyzna który opiekował się cmentarzem kazał mi udać się do archiwum szpitala."Może tam coś panu powiedzą" - mówił. Tak zrobiłem. Udałem się do archiwum, bardzo miłe  Panie kazały mi napisać podanie i wysłać pocztą. Gdy wróciłem do Garwolina odrazu wziąłem się za pisanie. W liście opisałem całą historię Jana, opisałem także tragedię jaka spotkała tą rodzinę w 1938 roku (opisze to w następnym poście). List wysłałem i czekam na odpowiedź.

Trzymajcie Kciuki! ;)

Drzewo genealogiczne w internecie

Drzewo genealogiczne postanowiłem tworzyć na portalu www.myheritage.pl Jest to wspaniały portal który pozwala na poukładanie informacji i poskładanie ich w jedną wielką całość.


Nasza witryna rodzinna dostępna jest pod adresem : 

Każdy z członków rodziny który posiada adres mailowy może mieć dostęp do drzewa. Jeżeli jesteś członkiem naszej rodziny, a nie masz dostępu do drzewa - skontaktuj się ze mną.

Program Family Tree Builder pozwala na edycję drzewa na komputerze a przy podłączeniu do internetu można zsynchronizować drzewo z komputera z tym dostępnym na witrynie rodzinnej. W programie możemy tworzyć wykresy, raporty, pobierać statystyki itp.

Opiszę teraz drzewo mojej rodziny:
Liczba osób - 1211
Liczba rodzin - 421
Liczba zdjęć - 330
Liczba nazwisk - 249
Liczba imion męskich - 123
Liczba imion żeńskich - 128 
Popularne nazwiska:
Błażejczyk   Gałązka   Jarząbek   Kalinowski   Kot   Krasiński   Lasek   Laska   Mazek   Mikulski   Piętka   Talarek   Trzpil   Wójcik   Zalech    





Potrafisz odpowiedzieć na tytuł tego bloga?

"Tato skąd się wziąłem?" - pewnie nie jeden rodzic usłyszał takie pytanie od swojego dziecka. Zawsze można użyć standardowych słów i zacząć opowiadać o bocianach, kwiatuszkach i motylkach, ja postanowiłem że zrobię to inaczej...

Przez przypadek trafiłem na zindeksowaną metrykę ślubu moich dziadków Laski Stefana i Natalii z d. Kalinowskiej. Metrykę odnalazłem na stronie www.genealodzy.pl i od tego wszystko się zaczęło. Można powiedzieć że miałem sporo szczęścia, przez forum poznałem Stanisława Pieniążka z Pomorskiego Towarzystwa Genealogicznego, który w dużej mierze mi pomógł udostępniając metryki na których mi zależało ze strony mojej mamy. Ze strony taty, przodków rodziny Kot pomaga  mi odszukiwać Sebastian Jędrych za co składam mu serdeczne podziękowania.

Muszę przyznać że "wciągnęło" mnie to strasznie. Słysząc jakieś nazwisko myślę czy występuje w moim drzewie, chodząc po cmentarzu myślę o przodkach, jak żyli, jak wyglądali. Na dzień dzisiejszy drzewo posiada 1200 osób i stale rośnie i rosnąć będzie.

W kolejnych postach będę starał się przedstawiac historie i osoby które są moimi przodkami.

Bloga dedykuję mojemu synowi Aleksandrowi!

Zapraszam do odwiedzin.